No właśnie. Niestety tak to jest z tymi wzgórzami, na których stoją zamki, czy też ich pozostałości. Trzeba uważać z ich nadmiernym obciążaniem i to nawet gdy w grę wchodzi podłoże skaliste, które osuwa się nieraz jeszcze gwałtowniej, niż ziemia. Ciekawe jest to, że współcześni inwestorzy zdają się wypierać fakt, że dawniej przed budową/rozbudową/odbudową zamku w niepewnym gruncie podejmowano przeważnie zakrojone na szeroką skalę prace ziemne. Dawni fundatorzy, architekci i muratorzy nie byli idiotami liczącymi na szczęście. Zdarza się, że dziś ich lekceważymy. A jednak to oni nie dysponując technologią zbrojonego betonu potrafili na wysokich wzgórzach, w nasypowym gruncie wznosić budowle istniejące po kilkaset lat. Mamy też współcześnie tendencje do spłaszczania historii. Jak długi czas w dziejach użytkowania obiektu stanowi jedno stulecie? Wystarczy zaobserwować ile w naszym najbliższym otoczeniu zachowało się budynków w tym wieku, bądź starszych. Przeważnie bardzo niewiele. A i tak tylko w ciągu 100 lat obiekt taki kilkukrotnie zmieniał właściciela, przechodził remonty, rozbudowy, modernizacje. Jeśli istnieje do dziś, to ktoś musiał o niego dbać. I tu można powrócić do zamków na wzgórzach
Takie obiekty były ciągle monitorowane i w razie potrzeby poddawane naprawom. Nie przetrwałyby tylu stuleci w innym przypadku. Ale potem (u nas gdzieś w przedziale poł. XVII - pocz. XIX w.) przychodził stan ruiny, a co za tym idzie braku opieki i gospodarza, który często trwał po 100, 200 i więcej lat. Po czym współcześnie pojawia się inwestor i jakby ukradkiem, na takim zmęczonym czasem wzgórzu (i bez kosztownej w nie ingerencji) zaczyna budować. Ale, że praw fizyki nie da się oszukać, to pojawiają się w/w sytuacje. Ale nie tylko za granicą, bo i u nas przecież możemy zaobserwować podobne problemy choćby w Bobolicach, gdzie pojawiło się wydatne pęknięcie w narożniku odbudowanych murów zamku dolnego.
Reasumując: trzeba uważać ...bo się zawali