Dołączył(a): 2008-05-30 05:14 Posty: 3064 Lokalizacja: Wrocław
|
Muszę się tutaj odnieść do kilku punktów wypowiedzi Malca.
Wrote: Książka na pewno ciekawa i zajmująca, godna polecenia, jednak skłaniałbym się do stwierdzenia, że przeznaczona tylko dla pasjonatów. Wybitnie analityczny charakter, kolejne przytaczanie i omawianie źródeł w kilku momentach mnie nawet nużyło. Nużąca czy nie - będzie to musiała być książka obowiązkowa i powszechnie znana dla wszystkich, którzy będą chcieli się profesjonalnie zajmować zamkami krzyżackimi w typie konwentualnym. Sam pamiętam, że przed paroma laty uważałem "Landbuch księstwa świdnicko-jaworskiego" za wydawnictwo "hardcore'owe" - zbędne w zasadzie historykowi achitektury. Dziś nie potrafię sobie wyobrazić badania architektury średniowiecznych siedzib rycerskich na terenie Przedgórza Sudeckiego bez tej pozycji - jest ona po prostu bezcenna. [quote]Najwięcej dostaję się przy tym właśnie wspomnianemu już Pospiesznemu, ale też Arszyńskiegmu, czy nie mającym już się niestety szansy bronic Steinbrechtowi, Clasenowi czy Schmidowi. Ogólnie historia sztuki, jej metody badawcze i wkład w badania nad krzyżacką architekturą militarną są na kartach tej książki dość mocno deprecjonowane. Rozumiem, że Pospieszny, Arszyński czy inni historycy sztuki mogą być ganieni za swe metody badawcze czy za swe błędy, pomyłki, nadużycia w dowodzeniu naukowym, ale nie przechodzi mi przez myśl to, że poważny naukowiec zajmujący się średniowieczem może krytykować historię sztuki jako taką i jej metody badawcze. Jeśli tak jest istotnie w tej książce, słabe świadectwo to wystawia autorom. Już rozmawialiśmy o tym pewien czas temu. Historii sztuki samej w sobie trudno coś zarzucać - to po prostu jedna z dyscyplin naukowych ( moim zdaniem wspaniała ), mogąca dać znakomite rezultaty, gdy chcemy się dowiedzieć czegoś o przeszłości. A to jak jej metody stosuje ten czy inny badacz to kwestia zupełnie inna, tak samo jak i fakt, że są obszary wiedzy czy pytania, gdzie historia sztuki jest bezsilna, gdyż styka się z takimi źródłami, które nie poddają się analizie za pomocą jej narzędzi - co jest zupełnie zrozumiałe: w przypadku każdej z dyscyplin tak jest. Dotyczy to w równym stopniu historii ( rozumianej wąsko ) - analizy dzieł architektury i sztuki pisane przez niektórych historyków nadają się do kosza. [quote]- pierwotne Statuty zakonne spisane w połowie XIII wieku były na tyle ogólne, że miały niewielki wpływ na wygląd i układ krzyżackich warowni na terenie Prus. Treść redagowanych w końcu XIV i pierwszej połowie XV Ustaw była natomiast dostosowywana do założeń już istniejących. W zasadzie można się było tego spodziewać. Podobna relacja zachodzi między przepisami regulującymi budownictwo np. zakonów żebraczych a faktyczną sytuacją na tym polu w średniowieczu ( vide: sankcjonowanie faktów dokonanych i przyjętych już zwyczajów, sprzecznych z wcześniejszymi zapisami ). [quote]- zanegowanie tezy o funkcjonowaniu przedzamczy warowni krzyżackich wyłącznie jako zaplecza gospodarczego. Zwróć uwagę, że taki stan rzeczy był możliwy dopiero od pewnego momentu rozwoju danej warowni a jednocześnie chyba tylko w większych organizmach warownych i/lub o szczególnym znaczeniu ( stąd chyba brak Radzynia ). Trudno sobie wyobrazić, by tuż po rozplanowaniu, założeniu i zainicjowaniu budowy myślano o tym, by na przedzamczu sytuować osobny dom/pałac zamkowy dla wygody i potrzeb komtura. Myślę, że następowało to dopiero po dłuższym okresie funkcjonowania zamków. Ma to zresztą swoją analogię w ogólnych modelach przemian wszelkich zamków - przenoszenie funkcji mieszkalnych i reprezentacyjnych ( mam na myśli mieszkanie feudała a nie mieszkanie kogokolwiek, bo oczywistym jest, że przedzamcza stanowiły miejsce zamieszkania znacznej części mieszkańców zamków, tyle tylko, że niższego szczebla ) możemy zaobserwować na wielu obiektach, charakterystyczne, że dochodzi do tego w wyniku różnorodnych okoliczności wiele lat po powstaniu założenia obronnego. Nie sądzę też by w literaturze funkcjonowała wcześniej jakaś silnie ugruntowana teza o wyłącznie gospodarczym charakterze przedzamczy. Na pewno pierwotnie dedykowano je wszelkim funkcjom pomocniczym, podrzędnym, w tym i gospodarczym. Zamieszkiwanie na nich feudała w początkowym okresie istnienia zamku było by sprzeczne z wszelkimi zasadami wykorzystywania tego rodzaju budowli. Poza tym - domyślam się, że źródła, na jakie powołują się autorzy przekazują nam stan rzeczy już ugruntowany - pewnie późno-XIV-to wieczny i późniejszy ( możliwy do przerzutowania na czasy nieco wcześniejsze, ale nie na 2 poł. XIII w. i 1 poł. XIV-go stulecia ), gdy tworzenie osobnych siedzib/domów dla komturów na terenie przedzamczy nie byłoby już niczym zaskakującym: w końcu taki urząd wiązał się ze szczególnym prestiżem i wynikającymi z tego potrzebami reprezentacji, którym sprostać mogło właśnie wzniesienie jakiejś osobnej struktury, co mogło być dodatkowo warunkowane brakiem miejsca w obrębie zamku właściwego. Taki kształt tego procesu wydaje się w zupełności logiczny. Inaczej być mogło w kilku szczególnie ważnych zamkach konwentualnych, takich jak Elbląg, potem Malbork, poza tym Królewiec i Prabuty, gdzie potrzeba stworzenia osobnej, oddzielonej od domu konwentu siedziby komtura pełniącego szczególną funkcję w Państwie Zakonnym mogła wystąpić bardzo wcześnie. [quote](...)tzw. domy letnie, których dokładnego przeznaczenia autorzy nie zdołali ustalić. A szkoda, bo jestem ciekaw jak je wykorzystywano. Dodam od siebie, że takie obiekty znajdowały się i w typowych siedzibach feudalnych: tekst umowy o podziale dworu wójta w Bystrzycy Kłodzkiej z 1417 r. wymienia także ( poza wieżą mieszkalno-obronną - właściwą siedzibą wójtowską, ogrodem i towarzyszącymi im osobnymi domami oraz fosą odcinającą ten kompleks od miasta ) m. in. "Sommerhaus". [quote]- kapitularze - autorzy rozprawiają się ostatecznie z funkcjonowaniem w literaturze pojęcia kapitularz w odniesieniu do krzyżackiej architektury militarnej w Prusach. Przytaczane źródła wskazują, że kapituły zakonne bez wyjątku miały miejsce w obrębie refektarzy i nie istniały żadne oddzielne pomieszczenia do tego typu zgromadzeń. Czemu zatem zdaniem autorów mogły służyć wnętrza, jakie dziś ( za tradycją pisarstwa historyczno-konserwatorskiego, ciągnącą się od 1 poł. XIX w. ) nazywamy potocznie kapitularzami? Przestrzenie te mają przeważnie wyróżniającą się dekorację i kształt, można rzec w uproszczeniu, że pośrednie między kaplicą a refektarzem - gdybyśmy mieli określać status, rangę wnętrza na podstawie jego bogactwa. Czy jesteśmy w stanie zidentyfikować konkretne pomieszczenia zwane kapitularzami na danych zamkach komturskich z konkretnym terminem w określonym źródle średniowiecznym ( powiedzmy - sprzed 1466 r. )? Druga kaplica odpada. Kolejny - "specjalny" refektarz? Tylko po co? Czy autorzy poza rozbiórką mitu ( w ich opinii, bo ostatecznie myślę, że sprawa wymaga badań zintegrowanych, a nie interdycyplinarnych ) przechodzą do zbudowania jakiejś własnej propozycji? [quote] - krużganki - zasadniczo tylko w przypadku warowni malborskiej krużganki (czyli w rozumieniu autorów ganki murowane obiegające cały czworobok dziedzińca) są uchwytne źródłowo. W odniesieniu do innych warowni autorzy sugerują jak np. w Radzyniu Chełmińskim ich drewnianą konstrukcję oraz obecność przy jednej lub dwu ścianach wewnętrznych dziedzińca zamkowego). To jest raczej domena archeologii i historii architektury. Bo przecież to, czy i ile skrzydeł domu konwentu było wyposażonych w ganek i jakiej konstrukcji był ten ganek da się uchwycić za pomocą śladów na elewacjach, układu przestrzennego, komunikacyjnego na poszczególnych kondygnacjach i/lub reliktów tkwiących pod ziemią. Te same dane powiedzą nam też czy ganki były wtórne czy pierwotne. Źródła pisane zyskują sobie czołową rolę w tych sytuacjach, gdy na zbadanie powyższych elementów nie możemy liczyć, np. ze względu na ich bezpowrotne zniszczenie. [quote]- wieże główne - w żadnym ze źródeł wieże główne nie są określane mianem Bergfriedów. Ten termin pojawia się jednak w źródłach krzyżackich w odniesieniu do skrajnych wież, umiejscowionych w zewnętrznej lini obwarowań przedzamczy. A tu poruszasz zabawnej sprawy, która prowadzi do ciekawej dyskusji. Rzecz w tym, że średniowieczne nazewnictwo ma się trochę nijak do obecnego języka naukowego. Czy należy się tym jednak martwić? Z góry uprzedzę swe wnioski: raczej nie. A oto szczegóły sprawy. Znam dwa wypadki wspomnienia nazwy "bergfried" w średniowiecznych dokumentach z terenu Śląska i Ziemi Kłodzkiej. Jeden spotykamy w landbuchu księstwa wrocławskiego pod datą 11 listopada 1336 r. - w potwierdzeniu sprzedaży własności mieszczanina wrocławskiego Bogusco Sebinwirt'a znajdujących się w "Allod Maga" ( dzierżona jako allodium wieś Magnice pod Wrocławiem ), która to własność stanowiła połowę dworu/posiadłości i jego przyległości jak i wszystkich przynależności ( np. dochodów na rzecz dworu ). Użyto tu terminu dwór - "curia", stąd można się zastanawiać czy jest to określenie konkretnego budynku - domu feudała, czy raczej całej działki-siedziby - obszaru otoczonego ogrodzeniem i mogącego się składać z kilku elementów. W tym konkretnym przypadku skłaniam się raczej ku temu drugiego - zarówno z powodu kontekstu wzmianki jak i wymowy innych podobnych przekazów ( o których później ), gdzie "curia" oznacza parcelę, posiadłość, na jakiej są rozlokowane różne obiekty, w tym właściwe mieszkanie właściciela. Co ważne - w ramach tego dworu wyszczególniono "umocnienie, które potocznie zwie się berffrit" ( "cum propugnaculo quod wlgo berffrit nominatur" ). Tenże "berffrit" uznać możemy z dużą dozą pewności za właściwą siedzibę właściciela dworu - byłaby to zatem ( przekładając na język współczesnej nauki ) wieża mieszkalno-obronna, czyli donżon. Drugi wypadek dotyczy wsi Stary Waliszów pod Bystrzycą Kłodzką. Znamy dwa zapisy z przełomu XIV i XV w., które wspominają "bergfried" w tej miejscowości: - w dokumentach z 1400 r., przy lokalizacji posiadłości, z której czynsz był przedmiotem transakcji, określono tąże posiadłość jako leżącą "na końcu ( wsi najwyraźniej ), tam gdzie stoi kamienny bergfried" ( "(...) do nedin an dem ende do daz steynene berfret uffe stet" ). Parę lat później - w 1406 r. wspomniano Fryderyka, "który siedzi w bergfriedzie w Starym Waliszowie" ( "(...) der do seczet in dem steynen berfreth czum alden walthirsdorff" ). I w tym wypadku trudno myśleć, by owa wieża - "bergfried" w podbystrzyckiej wsi mógł być czymś innym, niż częścią dworu rycerskiego, a najbardziej prawdopodobne, że była to naczelna część takiej siedziby - czyli wieża mieszkalno-obronna. Inaczej: donżon. Jednocześnie nadmienić trzeba, że znane nam równoczasowe przekazy dotyczące dworu wójtowskiego w samej Bystrzycy ( Waliszów leży ledwie 2-3 km od tego miasta i podlegał jego sądownictwu ), w którego skład wchodziła ( najpewniej od samego początku ) wieża mieszkalno-obronna, nie używają terminu "bergfried" lecz niemieckiego słowa "Turm". Najstarsze określenie tegoż dworu pojawia się w dokumencie króla Jana Luksemburskiego z 1319 r. dla miejscowego wójta Jakuba Rueckera - mowa tu o "curii" zbudowanej własnym sumptem przez Jakuba dla umocnienia i większej obronności miasta. Nie wynika stąd niestety żadna bezpośrednia informacja o formie architektonicznej, ale inne przesłanki ( wyniki badań architektonicznych i analiz przestrzennych ) zdają się świadczyć, że już wówczas na terenie wójtowskiej "curii" stać mogła zachowana do dziś potężna wieża. Pierwsze pewne informacje, które możemy z nią utożsamić, pochodzą z 2 dekady XV w. W akcie sprzedaży części wójtostwa ( rozumianego jako dobra i uprawnienia ) z 1416 r., wymieniono należące do owej części nieruchomości i dochody, w tym "dwór i wieżę" ( "(...) mit dem Hofe, Thurme, (...)" ). Wieża ( "thurme", "thorm" ), rozumiana jako jeden z elementów większego dworu i dóbr wójta, wspominana jest i w dalszych transakcjach z 1417 i 1433 r. oraz później. Ciekawe, że, gdy wójtowstwo bystrzyckie zostało wykupione przez króla i dwór wójtowski stał się jego własnością ( na krótko, bo szybko go wydzierżawiono, a potem sprzedano ), to używaną dotąd formułę "Hof [und/,] Turme" zastąpiono w zapisie z 1481 r, zwrotem "Hof und die Feste zu Habilschwerde", co jest tożsame ze zwrotami używanymi dla największych nawet zamków w dokumentach średniowiecznych - tak jakby to osoba właściciela decydowała o statusie, prestiżu danej budowli, a nie jakieś obiektywne cechy architektoniczno-przestrzenno-materiałowe. Z kolei w "Landbuchu księstwa świdnicko-jaworskiego" ( wydane tomy obejmują lata 1366-1407 ) termin "bergfried" w ogóle się nie pojawia. Wiejskie murowane siedziby rycerskie są tu określane niemieckimi zwrotami typu "steinere Hof", "gemauerte Hof" czy "steynwerke", lub podobnymi, względnie ich łącińskimi odpowiednikami. I - co ważne - właściwie każdy z tych przypadków jesteśmy w stanie zinterpretować jako wzmiankę o murowanej wieży mieszkalno-obronnej. Oczywiście - są sytuacje, gdy wzmiankowany obiekt nie zachował się i jego pozostałości nie są ( jeszcze ) znane ( np. "gemawirten hof" wymieniony w 1403 r. w "Wiesau" - Bolkowie-Zdroju pod Bolkowem ), lecz większość jesteśmy w stanie powiązać z istniejącymi po dziś dzień zabytkami ( np. Pastuchów, Kłaczyna, Wierzbna ), i te obiekty pokazują dowodnie, że mianem "gemauerten Hof" - murowanego dworu określano siedziby w formie wież mieszkalno-obronnych ( czy wyposażone w taką wieżę ). Dodatkowo - nasza wiedza o budownictwie rezydencjonalno-obronnym rycerstwa na Śląsku w średniowieczu pokazuje, że praktycznie do końca średniowiecza nieomal wyłączną a na pewno pierwotną formą murowanej siedziby rycerskiej była wieża: nie znamy z terenu Śląska murowanych dworów rycerskich, które miałyby inną formę niż wieżową ( nie mówię o domach towarzyszących wieżom, najczęściej dodawanych wtórnie ), odstępstwa od tej reguły pojawiają się dopiero w późnym XV wieku i de facto póki co wyraźniej zostały zaobserwowane na terenie Ziemi Kłodzkiej. Jaki płynie wniosek z tych rozważań? Nie stwierdzamy ścisłych reguł co do nazewnictwa obronnych budowli murowanych w dokumentach, przynajmniej w odniesieniu do Śląska i Ziemi Kłodzkiej. Wszystko zależało od kontekstu i od kancelarii, która wystawiała dany dyplom czy/i dokonywała wpisu do jakiejś księgi. Ten sam rodzaj budowli mógł być rozmaicie nazywany. To jakie budowle w średniowieczu określano mianem "bergfriedów" nie ma de facto większego znaczenia dla naszej praktyki w pisarstwie naukowym dziś. Termin "bergfried", któremu w języku polskim można by odnaleźć odpowiednik w "stołpie", jest pojęciem zaistniałym na gruncie współczesnej kastellologii, upowszechnionym niedawno, który zaproponowany został w pocz. XX w. przez badaczy niemieckich - można powiedzieć - z przeznaczeniem dla "deutschspraechigen Raum" - niemieckiej przestrzeni kulturowej ( upraszczając ). Podobnie rzecz się ma z donżonem - terminem wyrosłym na gruncie francuskim, a dzięki ekspansywności i sile francuskiej nauki na trwałe włączonym do ogólnoeuropejskiej praktyki nazewnictwa w badaniach historycznych. Jednak czy słowo "donżon" pojawia się w dokumentach średniowiecznych dotyczących ziem współczesnej Polski? Jasne, że nie! To samo się tyczy Niemiec, może z wyłączeniem pewnych rejonów w zlewisku Renu, gdzie kultura i język francuski stale konkurowały z niemieckim. Kończąc tą długą dygresję, którą być może niepotrzebnie umieściłem w tym miejscu, wspomnę o ciekawym wątku poruszonym miesiąc temu w trakcie krakowskiej konferencji poświęconej wieżom w mieście ( "The 3rd Conference on Towers in Medieval Europe: "URBS TURRITA - Towers in Medieval Cities and Towns" ). W ciągu wycieczki konferencyjnej odwiedziliśmy Ojców, gdzie wywiązała się dyskusja nad pierwotną formą i funkcją tamtejszej ośmiobocznej wieży. Generalnie nasze rozważania toczyły się wokół pytania: donżon czy bergfried, czy też coś pośredniego, jednakże w pewnym momencie Pamela Marshall - badaczka z Anglii - stwierdziła, że tak naprawdę każdą wieżę w średniowieczu ( dominującą - główną w ramach danego zamku czy dworu ) można określić jako bergfried i tak ona to rozumie, zwłaszcza na podstawie swych zachodnioeuropejskich doświadczeń. Jest to dość przytomny punkt widzenia, zbieżny zresztą z wymową źródeł pisanych, przynajmniej tych śląskich, przytoczonych przeze mnie powyżej, choć ja osobiście daleki jestem od porzucania takich kastellologicznych terminów jak "bergfried" i "donżon", bo choć sztuczne i wypreparowane poniekąd przez naukowców, to są one niezwykle przydatne dla opisu struktur architektonicznych i porządkowania wiedzy, wyrażając to, iż w dominującej większości wypadków akcenty były jednak położone albo na rezydowanie, albo na obronę. [quote]Ciekaw jestem jak na te nowe ustalenia zareaguje Pospieszny i Arszyński.
Ja również jestem tego ciekaw.
|
|