Wrote:
1 grudnia 2006 - 11:43
Strzelczanin Marek Gaworski wydał album o zamkach nad Renem. Teraz szykuje kolejną książkę: o mieszkańcach strzeleckiego zamku.
Marek Gaworski z hrabiną Amelią Castell-Castell, u niej w domu, w Castell. - Bardzo mi pomogła, opowiadając o tamtych czasach i o swojej rodzinie od strony męża. Te historie ukażą się w książce - zapowiada Gaworski. (Archiwum prywatne) Tym razem będzie mało zdjęć, a dużo tekstu. Jakieś 160 stron historii z życia mieszkańców zamku, a przez 700 lat uzbierało się ich niemało. Będzie dużo ciekawostek, np. pamiętnik hrabiny Castell, która nie przebierając w słowach opisuje sytuację w zamku i mieście.
Gaworski znany był dotychczas jako fotograf, autor i wydawca bardziej albumów niż litych tekstów.
- Właśnie skończyłem składanie tej historii w komputerze - opowiada o postępach prac. - I zaczynam zbierać pieniądze na wydanie książki - mówi z uśmiechem. Jest już w tym wprawiony. Będzie to jego 9 pozycja.
Wcześniej były m.in. "Strzelce Opolskie. Miasto i powiat na dawnych pocztówkach”, "Zamki, Pałace i Dwory Ziemi Strzeleckiej”. Były też książki z pocztówkami z okolic Leśnicy i Ujazdu.
Jedno z jego ostatnich wydawniczych dzieci, "Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim”, który wydał latem w nakładzie niespełna tysiąca egzemplarzy, roszedł się w miesiąc. - Planuję dodruk na początku roku, bo pytali o tę pozycję nawet księgarze z Pomorza Zachodniego - Gaworski nie kryje dumy.
Za wydanie tego 112-stronicowej książki o Kamieniu Ząbkowickim otrzymał w październiku od władz tej dolnośląskiej miejscowości tytuł Zasłużonego dla Gminy Kamieniec Ząbkowicki.
Jesienią na rynku polskim i niemieckim pojawił się kolejny jego album "Zamki nad Renem. 128 stron, 40 średniowiecznych zamków, które jako kompleks są wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Niektóre z nich miały tyle szczęścia, że przetrwały wszystkie wojny.
Jeździł nad Ren z aparatem wiosną latem i jesienią, żeby porównać budowle o różnych porach roku. - Wcześniej wystarałem się o pozwolenia od właścicieli tych miejsc, bo wiele jest w prywatnych rękach, do pokazania mi wnętrz - opowiada.
Ku jego zdziwieniu nie robili żadnych problemów i spełniali wszystkie jego życzenia.
Czym różnią się niemieckie zamki od tych, które łapał obiektywem w Polsce?
- Większość z nich jest w świetnym stanie, zadbane, utrzymane, z pięknymi wnętrzami. Jeden ilekroć tam przyjeżdżałem był obstawiony rusztowaniami - opowiada. - W Polsce wiele takich zabytków popadło w ruinę z powodu braku pieniędzy na ich utrzymanie.
Do wydania albumu o nadreńskich zamkach namówił Niemiecki Związek Zamków.
-Odkąd książka pojawiła się na rynku, sprzedający ją Niemcy zorientowali się, że zagląda do nich spora grupa polskich turystów - mówi pół żartem. - Dotychczas chyba nas z tym nie kojarzyli.
Fotografuje od 10 lat. Książki pisze i wydaje od 2. W 2004 roku ukazał się jego pierwszy album. Żeby wydawać kolejne, założył wydawnictwo. Mówi, że robi to, co sprawia mu najwięszą przyjemność.